Październik 2013.
Moje życie w głównej
mierze opierało się na niespodziankach. Nie potrafiłam przewidzieć
jego dalszego ciągu, szłam na żywioł. Czasami żałowałam
niektórych decyzji, ale jak mawiają lepiej żałować, że się coś
zrobiło, niż później mieć wyrzuty sumienia. Jestem szaloną
dziewczyną, która od dziecka spełnia swoje marzenia. Od zawsze
moją pasją był śpiew i od małego wiedziałam, że chcę iść w
tym kierunku. Rodzice mówili mi, że to tylko dziecięce mrzonki,
ale ja wiedziałam, co innego. Od przedszkola brałam udział w
przedstawieniach, byłam wychwalana przez opiekunki, a później
przez nauczycieli w szkołach. Byłam dumna z siebie. Z tego, że
wraz z podobnymi ludźmi założyliśmy zespół. Mimo młodego wieku
do perfekcji dążyłam na każdym kroku. Z biegiem czasu rodzice
przekonali się do moich marzeń i byli ze mnie dumni. Wiedziałam to
i byłam im za to wdzięczna. Śpiew był dla mnie wolnością.
Ostoją... Podczas śpiewania wyzwalałam wszystkie emocje, które
nagromadziły się wewnątrz. Byłam wtedy beztroska, wolna, a przede
wszystkim szczęśliwa. To było to o czym zawsze marzyłam. Mieliśmy
na swoim koncie już kilka sukcesów, ale cały czas było nam mało.
Jako zespół obraliśmy sobie ciężką drogę, ale wspólnymi
siłami i pasją pokonamy wszelkie przeszkody...
- Ziemia do Adrianny! -
Usłyszałam głos perkusistki.
Ocknęłam się z
własnych myśli.
- No przecież cię
słucham! - Odparłam z uśmiechem.
- Uważaj, bo ci uwierzę -
Wytknęła mi język. - Dzwonił Martin... - Na samą wzmiankę o
chłopaku zaświeciły się jej oczy.
- I czegóż chciał od
ciebie nasz gitarzysta?
- Impreza! Dziś
wieczorem. Szykuj się, mała - Zaśmiała się w głos i opuściła
pomieszczenie, w którym się znajdowałyśmy.
Impreza... Czemu nie?
Punktualnie, o
dwudziestej znalazłyśmy się w jednym z oberstdorfskich klubów.
Niektórzy ludzie szaleli na parkiecie, inni sączyli drinki przy
barze. Wraz z koleżanką poszłyśmy za ich śladem. W milczeniu, z
uśmiechami obserwowałyśmy tańczące pary, a po kilku głębszych
drinkach znalazłyśmy się wśród nich. Zanosiłyśmy się głośnym
śmiechem, przekrzykując muzykę. Tak, tego nam było trzeba. Już
dawno nie bawiłyśmy się w klubie, bo każda z nas miała swoje
obowiązki. W szkole, w domu, a dodatkowo dochodziły próby,
koncerty...Szalałyśmy na parkiecie, nie zwracając uwagi na
otaczających nas ludzi. Było tak... po naszemu. Jednak w pewnym
momencie poczułam jak czyjeś dłonie obejmują mnie w pasie.
Spodobało mi się to... Mrugnęłam do Marthy i poddałam się.
Tańczyliśmy odwróceni do siebie tyłem, jedynie nasze dłonie
wędrowały po rozemocjonowanych ciałach, jakby pragnęły dużo
więcej. Pod wpływem pewnego impulsu odwróciłam się w kierunku
mojego towarzysza i wbiło mnie w ziemię. Zobaczyłam posiadacza
najpiękniejszych niebieskich oczu na całej kuli ziemskiej. Chyba
zdawał sobie sprawę z tego, że posiada tak wielką moc, bo
uśmiechnął się rozbrajająco, puszczając mi oczko. Nogi się
pode mną ugięły, a na policzkach pojawiły się nielubiane przeze
mnie rumieńce. Dobry Boże, co ja robię? - pomyślałam, gdy
moje dłonie zaczęły wędrować po jego torsie. On także nie
pozostał mi dłużny...
- Chodźmy stąd - Jęknął
i chwytając mnie za rękę poprowadził w kierunku toalet. Szybko
znaleźliśmy się w jednej z nich, zamykając się na klucz.
Wirowało mi w głowie i z tego, co zdążyłam zauważyć on także
miał w sobie mnóstwo promili. Nim się zorientowałam poczułam
jego gorące usta na swoich. Oddałam pocałunek bez chwili
zastanowienia. Obydwoje byliśmy młodzi i chyba nie do końca
świadomi tego, co robimy. Jego niecierpliwe dłonie z brutalnością
podwinęły moją sukienkę do góry, a zęby pozbyły się dolnej
części bielizny. Nie chciałam być gorsza, dlatego sekundę
później jego spodnie i zbędne bokserki znalazły się na dole.
Spojrzeliśmy sobie w oczy bez żadnego skrępowania, a później on
uprzednio dotykając wszystkich części mojego ciała wszedł we
mnie zdecydowanie. Z pozoru ciche pojękiwanie przerodziło się w
głośne jęczenie, dyszenie i inne niekontrolowane dźwięki.
Obydwoje byliśmy spełnieni... Nie chciałam, żeby kończył, ale
rzeczywistość okazała się zupełnie inna. Opuścił moje ciało,
pocałował ostatni raz, ubrał się i tak po prostu wyszedł. Nie
zdążyłam go zawołać, krzyknąć... Nie do końca świadoma
opadłam na kafelki i rozbeczałam się jak małe dziecko.
Grudzień 2013.
Od tamtego incydentu w
klubie unikałam takich miejsc i skupiłam się tylko i wyłącznie
na śpiewaniu. Nikomu nie powiedziałam o tym, co zaszło. Po
prostu... Wstydziłam się tego i wiedziałam, że nie powinnam do
tego dopuścić, ale w tamtym momencie pożądanie wzięło górę.
Cóż... Był to jednorazowy, przyjemny seks i nic więcej.
Kończyliśmy właśnie kolejną próbę, gdy do sali wbiegła
zziajana z emocji Martha.
- Ada! - Krzyknęła. - Ty
zdolniacho nasza! Wygrałaś kolejny konkurs, czaisz?!
- Jaki? - Spytałam
kompletnie zbita z tropu, ponieważ w ostatnim czasie brałam udział
w kilku castingach.
- Będziesz śpiewała
podczas tegorocznego Turnieju Czterech Skoczni! Drużyna powinna być
zachwycona, bo... a zresztą, trzymaj! - Podała mi papierek, żebym na
spokojnie mogła go przeczytać.
'Szanowna Pani,
Adrianno Heckmann,
Z wielką radością
informujemy, że przeszła Pani jak burza przez organizowany przez
nas casting. Pani wykonanie i głos był najlepszy, spośród
wszystkich. Dlatego jest nam niezmiernie miło poinformować Panią,
że wraz z zespołem będziecie umilać czas kibicom w Niemczech i
Austrii podczas tegorocznej edycji TCS.
Wszystkie formalności
zostały już załatwione. Jeśli coś byłoby nie jasne, albo
chcielibyście Państwo skontaktować się z organizatorami, proszę
dzwonić pod numer...'
Uśmiechnęłam się
szeroko. Kolejne marzenie zostanie spełnione. Już za
tydzień... Wpadłam w ramiona przyjaciółki ciesząc się jak mała
dziewczynka. Nie wiedziałam jednak,
jak parę konkursów, chwil i emocji zmieni moje dotychczasowe życie.
Ale wkrótce miałam się o tym przekonać.
****
Witam ;*
Ja wiedziałam, że to się tak skończy... :D To taki mój nowy kaprys :P
Zaczynamy z grubej pety :D prolog jak to prolog... Dalej powinno być ciekawiej ;)
Nie mam pojęcia, co ile będą się pojawiały nowe rozdziały, ale postaram się pisać regularnie ;) W sumie to powinnam się uczyć do matury, ale czym jest matura w porównaniu z Andim? No właśnie :D
Także... Mam nadzieję, że będziecie tu zaglądały ;)
Pozdrawiam ;*
Czym jest sesja przy nowym opowiadaniu Oli :D
OdpowiedzUsuńMyślę, że niebawem Ada ponownie zobaczy te oczy ;)
Wtedy w klubie, chyba coś w niej zaskoczyło, coś więcej. Sama musi przyznać, że nie potraktowała tego jak zwykłego incydentu. Podejrzewam, że wolałaby, żeby ta znajomość zaczęła się inaczej.
A może dzidzi szykujesz? Plus za Marthę :D
Pozdrawiam
Nie spijesz się na naszej boskiej studniówce, bo jeszcze takie rzeczy by się działy, a ja zostałabym babcią. I Mateusz też. To znaczy on dziadkiem. XDD
OdpowiedzUsuńNiegrzeczny chłopiec z tego Andreasa. :D Tak zostawić kobietę. Niech mu pierdolnie, jak go juz spotka na tym TCS, chyba, że przeprosi ją jakoś.. :PP
Ale Cię zdemoralizowałam ... nie ma co. Wspominałam że będę miała Cię na sumieniu? Jak nie, to powtarzam. Ale ok! Wyłączam tą konferecje (if you know what i mean) i biorę się za komentowanie. Otóż ... prolog mocny, nie ma co :D Kto by pomyślał że ten Andi to taki niegrzeczny chłopiec jest O.o Ciekawi mnie jak zareaguje na jej widok podczas TCS ... bo ją chyba rozpozna ... prawda? :D Chociaż ona wcale lepsza nie będzie. Ech Ola ... zabieraj się za kolejny rozdział bo za dużo mam pytań, a odpowiedzi w ogóle!
OdpowiedzUsuńMatura to i Twoj bol widze haha. Witaj w klubie! Prolog naprawde z gruber rury. Na przyszlosc jak nie komentujesz rozdzialu tylko chcesz zostawic do siebie linka, zrob to w zakladce SPAM! Na przyszlosc. Czekam na nowosc.
OdpowiedzUsuńInszaaaa
No, tak jak obiecałam, tak wpadam :) jestem strasznie ciekawa, jak rozwinie się historia tej dwójeczki tutaj :) no i Ada jest u mnie na plusie - śpiewa, a to dobrze! pozdrawiam serdecznie i obiecuję informować o nowościach (liczę na to samo :D)
OdpowiedzUsuńtiefe-wasser-sind-nicht-still.blogspot.com
Pojechali po bandzie, nie ma co! :P Śledziłam rozwój sytuacji w prologu niemal z otwartymi ustami i ciekawi mnie, czy ten jednorazowy incydent będzie bardzo brzemienny w skutkach, czy też nie :) Wyczuwam Andreasa w wersji bad :) Zobaczymy jak to się dalej rozwinie, wpadnę tu z pewnością. Pozdrawiam! :*
OdpowiedzUsuńhttp://zimowe-odcienie.blogspot.com/
http://nie--opuszczaj.blogspot.com/
Prolog jak trzęsienie ziemi, więc dalsze rozdziały powinny być jak tsunami i wgniatać nas w fotel.
OdpowiedzUsuńLiczę na to, a jako że znam Cię już trochę to wiem, że właśnie tak będzie.
Pozdrawiam :-)
Czytelniczkę we mnie będziesz miała zawsze, ale mam nadzieję, że ten 'kaprys' pociągniesz do samego końca w jakimś możliwym tempie, żebym przed każdym rozdziałem nie musiała wracać do poprzednich, żeby dowiedzieć się, co się działo trzy miesiące temu;p
OdpowiedzUsuńSwoją drogą, z opowiadaniem o Wellingerze chyba się jeszcze nie spotkałam, więc otwierasz jakiś nowy nurt w skocznym światku;)
Pozdrawiam.
[piec-sekund]
Też się powinnam uczyć do matury, a właśnie znalazłam sobie kolejne opowiadanie do czytania.
OdpowiedzUsuńAle co ja poradze, że w tej blogosferze tyle perełek?
jeszcze o Wellim, o mój Boziusieńku <3
To będzie taki niegrzeczny Pieszczoszek, tak?
Jezu, podobało mi się to cholernie. Wyobrażam sobie teraz to ich spotkanie, do którego musi przecież dojśc ... i chce mi się śmiać, haha :D
czekam niecierpliwie! :*
Dziewczyno nie męcz nas i dodaj szybko następny rozdział ;D Zappowiada się strasznie ciekawie. Kolejny blog warty czytania.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;***
Dziękuję ;)
UsuńPodasz jakieś namiary, żebym mogła Cię informować? ;)
Pozdrawiam również ;*