niedziela, 1 czerwca 2014

Rozdział 11

 Leciał dzień za dniem. Wszystko toczyło się swoim dawnym rytmem. Rano chodziłam na zajęcia, potem próbowałam się uczyć, co nie raz wychodziło mi z marnym skutkiem, a wieczorami spotykałam się z Marthą i Martinem na próbach. Zaczynałam odczuwać coraz większe zmęczenie, nie miałam zbyt wiele czasu na rozmowy z rodzicami, z Andim... Nie chciałam doprowadzić do sytuacji, w której to zespół wyszedłby na pierwszy plan. Wiadomo - wiązałam swoją przyszłość ze śpiewem, ale nie chciałam zaniedbywać kontaktów z najbliższymi. Wszak wiadomo, że są rzeczy ważne i ważniejsze. Pewnego dnia wspólnie podjęliśmy decyzję o 'zatrudnieniu' pomocy dla mnie. Martha i Martin znakomicie wywiązywali się ze swoich obowiązków, ale ja nie godziłam swoich. Chyba pisanie tekstów piosenek i późniejsze śpiewanie przerosły moje siły. Daliśmy ogłoszenie i z niecierpliwością czekaliśmy na odzew. Rodzice w pełni poprali tą decyzję, bowiem widzieli, że coraz więcej czasu spędzam poza domem. Ten fakt nieszczególnie im się podobał i chyba nie miałam prawa im się dziwić. W końcu byłam jedynaczką, a oni chcieli spędzać ze mną jak najwięcej chwil.
 - Rozmawiałaś ostatnio z Andim? - Usłyszałam pytanie Marthy, gdy zrobiliśmy sobie przerwę. Martin skoczył po coś do jedzenia, dlatego miałyśmy chwilkę dla siebie.
 - Tydzień temu - Westchnęłam. - Wiem, to długo... Ale sama wiesz jak jest.
 - Wiem, niestety - Momentalnie posmutniała. - Gdybym mogła to codziennie rozmawiałabym z Wankim, ale nie ma szans. My mamy swoje zajęcia, a oni treningi, kwalifikacje, zawody... Życie w nieustannym biegu, nieprawdaż?
 - W życiu bym się nie spodziewała, że wygrany konkurs tyle namiesza... - Zaśmiałam się cicho. - Ale, co poradzić! Trzeba być silnym i wierzyć, że to co nas połączyło przetrwa wszystko - Tymi zdaniami próbowałam podnieść i siebie i przyjaciółkę na duchu.
 - Masz racją - Przytaknęła mi. - Gdzie ten Martin się podziewa? Jestem strasznie głodna!
 - O wilku mowa - Powiedziałam, gdy drzwi garażu się otworzyły. Zdziwiłyśmy się, gdy zobaczyłyśmy wyłaniającą się dziewczynę.
 - Ada, Martha to jest Julia... Spotkałem ją przypadkowo na ulicy, gdy czytała nasze ogłoszenie. Same wiecie, że do tej pory nikt się nie odezwał, dlatego zaproponowałem jej spotkanie. Może się dogadamy i dziewczyna stanie się częścią naszego zespołu?
 - Genialna propozycja!

 Przyprowadzenie Julii było świetnym pomysłem. Była żywiołowa, szalona, pełna nowych pomysłów - spełniała wszystkie cechy, których oczekiwałam. Szybko znalazłyśmy wspólny język, dogadywałyśmy się bez problemu. Pisałyśmy teksty piosenek, a potem ćwiczyłyśmy je. Cała drużyna odetchnęła z ulgą, odzyskaliśmy grunt pod nogami. Szalenie cieszyłam się z tego powodu.
Pewnego dnia przyszła wiadomość informująca nas o tym, że dostaliśmy zaproszenie na występ podczas tegorocznych zawodów, które już za parę dni miały odbyć się w Willingen. Bez wahania się zgodziliśmy! Ustaliłyśmy z Marthą, że nie powiemy ani słowa chłopakom. To miała być wielka niespodzianka! Julia również była podekscytowana tym faktem, ale wywnioskowałyśmy, że ma tak dobry humor ze względu na zainteresowanie skokami. Nie mogłyśmy się doczekać występu, ale nie ma się, co dziwić. W końcu ostatni raz widziałam się z Andim prawie miesiąc temu. To kupa czasu! W miarę możliwości dzwoniliśmy do siebie, ale to nie to samo, co rozmowa na żywo. Będziemy mieć do dyspozycji całe trzy dni dla siebie. Żyć nie umierać!

 W końcu nadszedł tak długo oczekiwany przez nas dzień. Gdy dojechaliśmy na miejsce od razu zameldowaliśmy się w hotelu. Miałyśmy występować podczas kwalifikacji, dlatego na treningi udałyśmy się jako kibice. Tak bardzo pragnęłam go zobaczyć! Martha była w podobnym nastroju, a Julka kroczyła za nami niewiele się odzywając. Na jej twarz błąkał się tajemniczy uśmieszek, ale nie zwracałyśmy na to uwagi, zbyt zajęte omawianiem reakcji chłopaków na nasz widok. Postanowiłyśmy pokazać się im po zakończeniu treningów, żeby zbytnio ich nie rozpraszać. Po kilkuminutowym spacerze znalazłyśmy się pod skocznią, która wywarła na nas piorunujące wrażenie. Usiadłyśmy na trybunach zaciskając kciuki za naszych ulubieńców, czyli za każdego Niemca.
Wydawało się nam, że dopiero przyszłyśmy, tymczasem drugi trening dobiegał już końca. Podczas skoków Andreasów miałyśmy szeroki uśmiech na twarzach. Co tęsknota potrafi zrobić z człowiekiem? Gdy obwieszczono koniec, wstałyśmy ze swoich miejsc udając się na poszukiwanie naszych facetów. Julka szła obok nas- być może była z kimś umówiona. Jednak tego, co stało się później zupełnie nie przewidziałam. Blondynka rzuciła się w stronę Andreasa.
 - Welli! Jak miło cię znowu widzieć! - Pisnęła i pocałowała go z całej siły. Nie to było dla mnie najgorsze, tylko to, że on odwzajemnił pieszczotę z nie mniejszym zaangażowaniem. Czułam jak w jednej, krótkiej chwili zawalił się cały mój świat...



****

Witam ;* 

Pic na wodę, a nie rozdział - tyle Wam powiem ;) Prawie od tygodnia próbowałam się za niego zabrać, a wyszło to, co wyszło. Nie miejcie mi tego za złe. Muszę się od nowa wdrożyć w tą historię i podłapać ten klimat :D Nie będę ukrywała, ciężko mi pisać o skokach, gdy ich nie ma ;) 

Mam nadzieję, że teraz odcinki będą się pojawiały w miarę regularnie. W końcu - wakacje! :D 
Pierwszy stres minął, matura napisana. Modlę się o cud, czyli o zdanie matmy, bo w moim wykonaniu była to kompletna porażka :D Kolejne nerwy za 26 dni, jakoś się przeżyje :P

Wszystkim studentkom życzę pomyślnie zdanej sesji ;) 

Pozdrawiam ;* 

9 komentarzy:

  1. Ja żądam jakiegoś ciosu w twarz! No on aż się prosił! Przecież Ada tak za nim tęskniła, szykowała niespodziankę, a co dostała w zamian? Popełnił wielki błąd i nie odpokutuje za to za szybko!
    Ja wiem Olcia, że wakacje, ale wymyśliłaś nieźle :P Oni się pozabijają :D
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja mam nadzieje że te rozdziały będą się pojawiać co tydzień, nawet dwa razy w tygodniu.Aa i jeszcze kiedy zaczynasz z Maćkiem? Bo nie mogę się doczekać. Co do rozdziału, że Welli w czasie jej nieobecności znalazł sobie inną, ooo ja bym mu dała... Co za Gnój, debil, dupek i inne złe epitety. Jaki to cios dla Ady, to co może odcięcie jaj Andiemu dla przyjemności?
    Pozdrawiam i całuje
    Weroooo....

    OdpowiedzUsuń
  3. Czy Andreas zwariował?! Podczas jej nieobecności znalazł sobie inną dziewczynę do zaspokajania jego potrzeb! Ja bym mu tak z liścia 7 razy dała, a co! Dziewczyna stęskniła się i czekała długo a ten sobie inną znalazł! Podły cham! Pozdrawiam i weny :* Czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ok mam Andreasowi teraz skopać tyłek czy później ? Kochana rozdział jest super , czekałam na niego i czekałam. A jak się pojawił to bum... Andi coś odwala. Buziaki :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Eee... A ja bym Wellingera nie biła, bo szkoda rąk na takiego ch***.
    Tyle powiem. :P

    OdpowiedzUsuń
  6. kurde, co to ma być!? To Welli nie zauważył Ady!? Wrrrrrr, co on odwala!
    pfffffffffffffff, foszek z przytupem i melodyjką!
    xD
    Czekam na nowość :*

    OdpowiedzUsuń
  7. jak tylko napisałaś o tym, że Julia wejdzie do zespołu, byłam pewna, że coś namiesza między Andim a Adą :CC
    boje się jak to będzie, czy Andi zapomniał już o Adzie?
    niemożliwe! pisz pisz szybko <3
    och zazdroszczę wakacji :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie dziękuję;p Za pół roku pewnie sama się przekonasz, że te życzenia to czasem wszystko, na co student-nieuk może liczyć:D
    A co do Julii, od razu jak tylko pojawiła się w rozdziale, wiedziałam, że coś z nią będzie nie tak. Za wesoła, zbyt żywiołowa i w ogóle zbyt radosna, żeby grzecznie stać z boku.
    Pozdrawiam.
    [lucky--loser]

    OdpowiedzUsuń
  9. O.O coś Ty tu namodziła!
    Jak to, że jakaś Julka nagle całuje Andiego? A ten ostatnio gadał z Adą tydzień temu. Nie wspominał pewnie o nowej miłości? Faceci to świnie ;( Idę czytać dalej i mam nadzieję, że jakoś się z tego wytłumaczy : D

    OdpowiedzUsuń

Czas trwania opowiadania: 01.02.2014 - 20.12.2014 r.