niedziela, 7 grudnia 2014

Rozdział 15

 Moje życie od czasu chrzcin synka Marthy i Andreasa zmieniło się diametralnie. Odzyskałam sens swojej egzystencji. Odzyskałam przyjaciela, kochanka, mężczyznę moich marzeń. Mojego ukochanego blondyna o najpiękniejszej barwie oczu na świecie... Nie przypuszczałam, że będziemy w stanie porozmawiać ze sobą bez żadnego skrępowania. Podczas tych trzech lat rozłąki nie mieliśmy ze sobą kontaktu. Tęskniliśmy za sobą, rozpamiętywaliśmy dawne czasy, ale nie próbowaliśmy działać, naprawiać... Pogodziliśmy się ze swoim losem, jednocześnie oboje z napięciem wyczekiwaliśmy spotkania. Spotkania, które wszystko zmieniło. Wystarczyła jedna, szczera rozmowa. Po niej wiedziałam już wszystko. Wiedziałam, że się kochamy. Że ja nadal kocham jego, a on kocha mnie... Przez trzy lata nic się nie zmieniło. Może dorośliśmy, a uczucia, które w nas drzemały rozbudziły się nagle na widok tej drugiej, tak dawno niewidzianej osoby. Tak miało być... Musieliśmy inaczej spojrzeć na pewne sprawy, zrozumieć je.
 - Wiesz... - Zaczął Andi. - Naprawdę myślałem o tobie cały czas, każdą partnerkę porównywałem do ciebie, odtwarzałem głębię twojego spojrzenia, uśmiech, dotyk dłoni... Wiem, że było to bez sensu, ale inaczej nie potrafiłem. Być może w podświadomości czułem, że jeszcze kiedyś będziemy razem, że wszystko uda się naprawić i jak widać nie omyliłem się...
 - Andi... Miałam dokładnie tak samo! Żaden facet, z którym się spotykałam nie był tobą. Żaden nie posiadał tak niesfornej czupryny, żaden nie był tak wysportowany, żaden widok ciała nie przyprawiał mnie o dreszcze, żaden nie patrzył na mnie w taki sposób jak ty. I żaden nie miał tak silnej broni jak ty. Nie posiadał moich najukochańszych oczu. Moich i tylko moich... - Powiedziałam i wzruszona wtuliłam się w jego silne ramię. - Kocham cię, Wellinger!
 - A ja ciebie Heckmann! Kocham cię od tamtego dnia w klubie!
Zaśmiałam się na wspomnienie początku naszej znajomości. Co prawda, to prawda... Zaczęliśmy z wysokiego c, ale potem wydarzenia toczyły się swoim rytmem. Skakaliśmy sobie do gardeł, kłóciliśmy się, godziliśmy się, czuliśmy napięcie, pożądanie, namiętność... A teraz czujemy miłość. Czujemy ją naprawdę. Ona była w nas cały czas, potrzebowała tylko jednej, jedynej chwili, aby rozbudzić się na nowo...

 Czas leciał nieubłaganie. Nowy sezon zimowy 2017/2018 trwał w najlepsze. Zbliżała się 66. edycja Turnieju Czterech Skoczni. Nie ukrywam, że bardzo chciałem ją wygrać. W styczniu, cztery lata temu, właśnie w Oberstdorfie podczas przerw między seriami ujrzałem ją ponownie. Potem wszystko toczyło się szybko – nasze kłótnie, godzenie się, pocałunki... To miejsce było dla nas wyjątkowe, dlatego właśnie tutaj chciałem zwyciężyć pierwszy raz podczas tego sezonu. Nie mogłem pozwolić, by coś stanęło mi na przeszkodzie. Wiedziałam, że ona będzie mnie dopingować z całych sił. To będzie dodatkowa motywacja.
 - Wellinger, niech zgadnę! Chcesz wygrać, bo Ada, bo to, bo tamto, prawda? - Usłyszałem głos Wankiego.
 - Tak, Wank - Odpowiedziałem. - Chcę, bo Ada, bo to, bo tamto.
 - Wiedziałem! Widzisz jaki jestem mądry?
 - Bardzo - Zironizowałem, ale na szczęście mój przyjaciel o tym nie wiedział. Nigdy nie był dobry w odgadywaniu sarkazmu, czy ironii. - Pozwolę ci zająć drugie miejsce - Wyszczerzyłem się.
 - Dzięki wielkie, bardzo to sobie cenię! Wygrywaj sobie dziś, ale Ga-Pa będzie dla mnie, Ga-Pa będzie dla mnie!
 - Istotnie Wanki, istotnie!

 Tak jak obiecałem, tak zrobiłem! Wygrałem pierwszy konkurs 66. Turnieju Czterech Skoczni. W Oberstdorfie. W swojej ojczyźnie. Przed swoją publicznością. Przed swoimi najbliższymi. I, co najważniejsze przed nią. Moją ukochaną. Moją narzeczoną. Moją Adrianną.
 - Gratuluję! - Nim się spostrzegłem, była obok mnie i rzuciła mi się na szyję. - Jesteś najlepszy! - Ucałowała mnie w policzki.
 - To zwycięstwo jest dla ciebie... Pamiętasz styczeń, cztery lata temu...
 - Pamiętam Andi. Pamiętam wszystko- Uśmiechnęła się. - To, że gapiłeś się na mój tyłek, gdy wysiadałeś z autokaru także - Wytknęła mi język, a ja dałem jej kuksańca.
 - A Bischofshofen? - Szepnąłem jej do ucha. Wyczułem jak zadrżała.
 - Pamiętam - Odpowiedziała również szeptem, lekko przygryzając moją szyję. Westchnąłem przeciągle. - A teraz leć na dekorację! Nagrodę ode mnie dostaniesz później!
 - Nie mogę się doczekać, kochanie!
 - Wellinger! - Syknęła przez zaciśnięte zęby. - Bo Wank zajmie twoje miejsce!
Odwróciłem się przez ramię. Rzeczywiście, mój ukochany przyjaciel przyglądał nam się z rozbawieniem, przymierzając się do zajęcia pierwszego miejsca na przysłowiowym pudle. - Po moim trupie Wank! - Warknąłem i pognałem w jego kierunku. W oddali słyszałem jeszcze głośny śmiech Ady.

 Leżałam wtulona w silne ramiona mojego mężczyzny. Już jutro przenosiliśmy się do Garmisch-Partenkirchen. Andi delikatnie głaskał mnie po włosach, a ja wdychałam jego zapach. Był cudowny. Rozkoszowałam się tą chwilą. Byliśmy we dwójkę, razem, spełnieni, kochający się, szczęśliwi. Brakowało mi go. Jego dotyku, pocałunków, oczu, jego obecności. Od chwili naszego poznania zadomowił się w moim sercu. Nigdy go nie opuścił, wręcz przeciwnie. Gościł tam cały czas. Gdy byliśmy razem moje serce wystukiwało szalony rytm tylko dla niego. Kiedy go nie było trochę słabło, ale cały czas biło. Biło na samo wspomnienie wszystkich wspólnych chwil, zdarzeń... Biło, bije i będzie bić tylko dla niego. Wsłuchałam się w bicie jego serca. Klatka piersiowa rytmicznie unosiła się i opadała – usnął. Złączyłam nasze dłonie, a on machinalnie pogłaskał kciukiem mój palec, na którym znajdował się pierścionek zaręczynowy. Razem, na zawsze...  



****

Witam! ;* 

Nie spodziewałyście się mnie, prawda? :) Zaczęłam pisać rozdział w tygodniu, ale nie miałam serca, by go skończyć. A dziś mnie naszło i takim oto sposobem publikuję Wam ostatni rozdział. Został tylko epilog, który dziś całkowicie sobie ułożyłam :) Niedługo pożegnamy się z historią Ady i Andiego, a ja mam nadzieję, że spokojnie będę mogła pisać na Maćka ^^ 

Co się zmieniło w moim życiu od lipca? Zdałam maturę, dostałam się na studia i tak sobie żyję od jednego kolokwium do drugiego :D We wtorek mam wyniki kolosa z gramatyki, także trzymajcie za mnie kciuki hahaha :D 

Sezon zaczął się dwa tygodnie temu - mam nadzieję, że dzięki temu będę pisała w miarę regularnie :) Wena powinna być aż do marca :D 
Głęboko wierzę w to, że Andi szybko wróci do zdrowia - życzę mu tego z całego serca! 

Zaległości cały czas nadrabiam - bądźcie cierpliwe :) No i... Wybaczyłyście mi tak długą przerwę, co nie? :D

Pozdrawiam ;* 

8 komentarzy:

  1. Love is in the air <3
    Że też w prawdziwym życiu nie ma tak fajnie :< To znaczy może niektórzy mają, no ale jak wiesz, nie ja :D
    Ale miło o tym poczytać i pomarzyć :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kochana moja. Czekałam, czekałam i się do czekałam. Cholernie będzie brakować mi perypedi Ady i Andiego, ale oni zawsze będą żyli w mojej podświadomości. Czekam na kolejny na Maćku <3 Buziaki:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja tam o losach Ady i Andiego nie zapomniałam :)
    Czekałam, czekałam i czekałam na ten rozdział, aż w końcu dodałaś :3
    Jak zawsze świetny <3 Oni są tak w sobie zakochani, tacy uroczy, nie widzą po za sobą świata :3 To takie słodkie! <3
    Z niecierpliwością czekam na Epilog, bo ciekawi mnie koniec tej historii, ale z drugiej strony go nie chce :(
    Pozdrawiam i weny :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie zapomniałam :) Co jakiś czas wchodziłam i patrzyłam czy nie dodałaś.
    Rozdział świetny. Ada i Andi tacy zakochani <3 i zaręczeni ;)
    Ja nie chce epilogu! Ja chce dalej czytać o losach Heckmann i Wellingera oraz szalonego Wanka i jego żony Marthy oraz ich synka :D
    Buziaki ;***

    OdpowiedzUsuń
  5. Cześć!
    Jasne, że nie zapomniałam o Twoim blogu. Cały czas go czytam, tylko po prostu ostatnio nie mam za bardzo na nic czasu i mam zaległości na kilku blogach. Przepraszam, że nic nie komentuję, ale tak jakoś wyszło. Jak wszystko ogarnę to obiecuję ,że będę trochę więcej pisała i komentowała każdy rozdział ;)

    Pozdrawiam
    Ol-la :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Wybacz, że dopiero teraz komentuje, ale musiałam sobie przypomnieć nieco tej historii. Nie będę kłamać, że byłam na bieżąco, bo niestety przez ostatnie siedem miesięcy nie było mi po drodze z blogami. Teraz postaram się to już zmienić.
    Ciesze się, że wszystko dobrze się skończyło. Zawsze to cieszy człowieka, kiedy opowiadania kończy się happy endem. Widać stara miłość nie rdzewieje i Andi z Adą są tego najlepszym przykładem. Mimo rozłąki nie zdołali zdusić w sobie tego uczucia. Cieszę się ich szczęściem, zasługują na to :-)
    Pozdrawiam Marzycielka

    ps. 2017/2018 i 66 konkurs TCS to brzmi niemal kosmicznie :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej, hej, hej!
    Bardzo Ci dziękuję, że zostawiłaś mi linka i jednocześnie przepraszam, że dopiero teraz piszę. Odpowiadając na Twój komentarz oczywiście, że nie zapomniałam!
    Ostatnio ogólnie miałam bardzo mało czasu na wszystko i sama dopiero wczoraj wróciłam na mojego bloga po kilku tygodniach przerwy, więc mam nadzieję wybaczysz tą długą nieobecność. Musiałam sobie przypomnieć co się wcześniej wydarzyło, więc dzisiaj przez jakieś 3 godzinki, albo i więcej przeczytałam wszystko od początku. Jestem zachwycona i jednocześnie trochę zawiedziona, że to koniec. No ale cóż... Czekam na epilog. Mam nadzieję, że już nic niespodziewanego się nie wydarzy, a Andi i Ada już zawsze będą razem. Ahh... I ten pierścionek zaręczynowy!
    No więc czekam i mam nadzieję już nie długą będę miała okazję przeczytać epilog.

    Pozdrawiam :*
    Ol-la

    P.S. Przy okazji zapraszam do mnie. Było by mi niezmiernie miło jeśli znalazłabyś chwilę :*

    http://hardskijumpinglove.blogspot.com/2014/12/11-byes-sie-wrakiem-mysli.html

    OdpowiedzUsuń
  8. Ojooooj, jak słodko!
    Uwielbiam szczęśliwe zakończenia :) Teraz przez resztę dnia będę miała banana na twarzy :D

    OdpowiedzUsuń

Czas trwania opowiadania: 01.02.2014 - 20.12.2014 r.